Belfer (sezon I): Detektyw z dziennikiem

Postanowiłam, że na blogu nie będę pisać tylko o najnowszych produkcjach filmowych tudzież telewizyjnych. Czemu? Nie wszystko co nowe jest dla mnie ciekawe, a chciałabym przedstawiać Wam produkcje, które z mojej perspektywy są warte uwagi i być może jeszcze ich nie oglądaliście.

Od jakiegoś czasu "srebrny ekran" zaczął gonić ten "złoty". Seriale zaczęły mieć budżety podobne do kasowych hitów kinowych. Pojawiają się w nich aktorzy "z najwyższej półki", a za reżyserię biorą się np. David Fincher (o tym serialu jeszcze napiszę 😉). W Polsce na serialowym poletku tez robi się coraz ciekawiej, a dowodem na to jest Belfer w reżyserii Łukasza Palkowskiego (twórcy m.in. świetnego filmu "Bogowie"). Aktualnie na Canal+ można oglądać sezon 2, ale ja chciałabym się skupić na pierwszej odsłonie tego serialu.

W małym miasteczku Dobrowice uczniowie liceum znajdują w lesie ciało Asi Walewskiej (Katarzyna Sawczuk). To wydarzenie stawia na głowie uporządkowane życie lokalnej społeczności. W tym samym czasie w Dobrowiach pojawia się nowy nauczyciel języka polskiego Paweł Zawadzki (Maciej Stuhr). Trafia on do klasy, w której uczyła się zmarła dziewczyna i po krótkim czasie zaczyna prowadzić prywatne śledztwo w sprawie śmierci Asi. Nie zamierzam wchodzić za bardzo w szczegóły, ale mogę powiedzieć, że wraz z każdym odcinkiem przekonujemy się, że sielskie miasteczko na Mazurach skrywa wiele intryg i tajemnic.

Co moim zdaniem jest najsilniejszym elementem serialu? Scenariusz. Przede wszystkim jest to projekt autorski Moniki Powalisz i Jakuba Żulczyka co oznacza, że nie powstał na licencji zagranicznej jak chociażby "Pakt" produkcji HBO. Każdy odcinek to niemała łamigłówka, to wiele postaci, które nie są jednowymiarowe i często (ok, niemal zawsze) coś ukrywają. Twórcy zaprezentowali nam mnogość wątków, które się ze sobą przeplatają i łączą w mniejszym lub większym stopniu.

Co moim zdaniem jest najsłabszym punktem serialu? Tu Was zaskoczę - scenariusz. I nie chodzi o wspomnianą wcześniej wielowątkowość, to akurat zaleta. Minusem dla mnie jest nauczyciel, który nagle okazuje się być super, hiper detektywem. Wiem, że miało to być coś nowego i świeżego (mamy już księdza detektywa 😊), ale zupełnie nie przekonuje mnie Paweł, który niemal w każdej sytuacji wie dokładnie jak postąpić, co zrobić i gdzie iść. Co by rozwiązało ten problem? Może banalny i wykorzystywany w innych produkcjach wątek przeszłości bohatera. Nasz Paweł mógłby być byłym policjantem albo coś w ten deseń. Pomysł może wtórny, ale przynajmniej jego "superbohaterskie" zdolności nie irytowałyby mnie tak bardzo.

Kolejny minus scenariuszowy to wątki poboczne, jak najbardziej ciekawe, ale w wielu przypadkach nierozwiązane lub rozwiązane przez "ucięcie". Zdaje sobie sprawę, że gdyby scenarzyści musieli zagłębiać się w każdą historię powstałby tasiemiec w rodzaju "Mody na sukces", jednakże "dziury" w scenariuszu na pewno nie pomagają serialowi.

Muszę również przyznać, że w każdym odcinku skupiałam się w 100% na "połączeniu wszystkich kropek", więc mojej uwadze umknęły zdjęcia czy muzyka jak również aktorstwo. Na ekranie mamy całą plejadę polskich gwiazd filmowych i serialowych. Poza Maciejem Stuhrem w serialu występują Magdalena Cielecka, Krzysztof Pieczyński, Grzegorz Damięcki (ostatnio obsadzany w rolach "tych złych"), Sebastian Fabijański czy rewelacyjny w swojej roli Łukasz Simlat. Plusem jest również obsadzenie wielu młodych, nieznanych szerzej aktorów, a nie znów tych samych twarzy.

Reasumując, serial Belfer mimo kilku minusów pochłonął mnie bez reszty. Angażowałam się w rozwiązanie każdej zagadki, a zakończenie było zaskoczeniem i interesującym podsumowaniem całej historii. Także moi Drodzy, czy warto? Warto 😊😊😊.


3 komentarze:

Copyright © 2014 O FILMACH, BO LUBIĘ... , Blogger