Dark (2017) - sezon I: Time of dark

Dark to pierwsza produkcja niemieckiego Netflix'a. Zapowiedzi serialu sugerowały, że jest to odpowiedź na amerykański "Stranger Things", ale nic bardziej mylnego. Nie jest to ani kopia ani żadne nawiązanie to zupełnie co innego i to "coś innego" zwala z nóg.

W miasteczku Winden, gdzie znajduje się pierwsza, niemiecka elektrownia atomowa znika młody chłopak Eric. Nikt nie wie co z nim się stało. Rodzice są zrozpaczeni, policja bezradna. W tym samym czasie jego rówieśnik Jonas Kahnwald (Louis Hofmann) próbuje poradzić sobie ze stratą ojca Michaela (Sebastian Rudolph), który popełnił samobójstwo. Żeby tego było mało podczas wyprawy do lasu nagle znika syn policjanta, Mikkel Nielsen (Daan Lennard Liebrenz), a policja odnajduje ciało kolejnego dziecka.Wszystkie te zdarzenia mocno wpływają na życie całej społeczności Winden i jednocześnie na światło dzienne zaczynają wypływać kolejne tajemnice kilku rodzin... Nie łudźcie się tylko, że to, co zobaczycie w pierwszym odcinku serialu to główny wątek historii, oj nie. Czeka was o wiele, wiele więcej.


Dark to doskonale skrojony, trzymający w napięciu thriller. Tak, thriller, więc tak jak wspominałam na początku, wszelkie porównania do serialu braci Duffer są zupełnie nie na miejscu. Nie ma tu zabawy konwencją, która wywołuje uśmiech widzów pamiętających "Goonies" czy Freddy'ego Kruger'a. To, co może być podobne to oczywiście grupka dzieciaków, niedające się wyjaśnić zdarzenia i zamknięty ośrodek (w tym wypadku elektrownia jądrowa), który może być źródłem wszystkich dziwnych wypadków. Na tym jednak porównywania się kończą. Napiszę to jeszcze raz: Dark to nie "Stranger Things".

Najmocniejszą strona serialu jest oczywiście scenariusz. Mamy wiele wątków, nadprzyrodzone zjawiska, mnóstwo bohaterów, ale wszystko to łączy się w logiczną całość. Nie ma żadnych dziur w historii, a w produkcji gdzie mamy aż tyle postaci i trzy płaszczyzny czasowe (serial rozrywa się w 2019, 1986 i 1953 roku), może to być trudne. Jednak ani jedna scena czy postać nie jest zbędna, każda z nich odgrywa ważną rolę. Nie ma się poczucia, że pojawiające się na ekranie kolejne osoby są tzw. zapchaj dziurą. Sami aktorzy są dobrani świetnie, wszyscy wypadają w swoich rolach tak jak powinni. Brawa dla ludzi od castingu, a zwłaszcza dla odpowiedzialnej również za "Bękarty Wojny", "Lektora" i "Goodbye Lenin", Simon Bär.


Na uwagę zasługuję bez wątpienia strona wizualna czyli zdjęcia autorstwa Nikolaus'a Summerer'a. Serial mocno przypomina mi produkcje skandynawskie czyli "ciemno, zimno i do domu daleko" 😉. Wszystko jest szaro-bure, słońce w zasadzie nie świeci i ciągle pada deszcz. Twórcy "rozjaśniają" sceny tylko pojedynczymi elementami jak jaskrawy kolor kurtki Jonasa czy pomarańczowe ramy okien szkoły. Scenografia i kostiumy to kolejny atut Dark. Widać, że przyłożono do tego dużą wagę, więc w 1986 mamy nastroszone fryzury i walkmeny, a w 1953 eleganckie stroje i stylowe wnętrza. Dosłownie nie ma się do czego przyczepić.

Dopełnieniem tego wszystkiego jest muzyka, to ona tworzy klimat. Czasami są to powtarzające się, niepokojące dźwięki, czasami całe utwory, które doskonale podsumowują scenę czy odcinek. Mamy zatem kompozycje Ben'a Frost'a, ale też  muzykę z lat 80, chociażby "99 Luftballons" Neny. Samo udźwiękowienie serialu jest doskonałe. Tu też należą się pokłony dla ekipy.

Czy Dark może pretendować do tytułu największego serialowego zaskoczenia roku? Czy zostanie kolejnym, netflixowym hitem? Z mojej perspektywy ma na to bardzo duże szanse, bo tak doskonale zrealizowana i ciekawa produkcja nie może przejść bez echa.




Tytuł: Dark

Twórcy: Baran bo Odar, Jantje Friese

Zdjęcia: Nikolaus Summerer

Muzyka: Ben Frost

Obsada: Louis Hofmann, Oliver Masucci, Jördis Triebel, Karoline Eichorn, Daan Lennard Liebrenz

Premiera: 1.12.2017 (Netflix)






Źródła zdjęć: netflix.com, geekexchange.com, rottentomatoes.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 O FILMACH, BO LUBIĘ... , Blogger