Gra o wszystko (2017): Hazardzistka

Co ma wspólnego jazda na nartach z hazardem? Teoretycznie niewiele, ale w obu przypadkach strategia, determinacja i inteligencja gra ważną rolę. O tym wszystkim (i nie tylko) opowiada nowy film Aaron'a Sorkin'a "Gra o wszystko".

Molly Bloom (Jessica Chastain) była świetnie zapowiadającą się narciarką, której marzenie o występie na Olimpiadzie zakończyło się wraz z poważnym wypadkiem na stoku. Po tym zdarzeniu postanowiła ukończyć studia prawnicze, ale zanim do tego doszło wyjechała do Los Angeles żeby przez rok odpocząć. Tak trafiła do świata podziemnego hazardu, gdzie początkowo pełniła rolę hostessy. Będąc dobrą obserwatorką bardzo szybko nauczyła się wszystkiego, co było jej niezbędne i po jakimś czasie zaczęła sama organizować nielegalne gry. Gośćmi Molly byli znani i bogaci, gwiazdy Hollywood, a nawet rosyjska mafia. Niestety po kilku latach jej działalnością zainteresowało się FBI a ona sama musiała spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy w czym pomaga jej prawnik, Charlie Jaffey (Idris Elba).


Aaron Sorkin to uznany scenarzysta, dzięki któremu takie filmy jak "Moneyball" czy "The Social Network" odniosły sukces. W swoim debiucie reżyserskim na dużym ekranie bardzo sprawnie opowiedział historię Molly Bloom. To, że jest świetnym scenarzystą widać w każdej scenie filmu. Dialogi są mistrzowskie, Sorkin doskonale umie "bawić się" słowem. Mamy zatem słowną wartką akcję, z ciekawymi rozmowami i ciętymi ripostami, które dodatkowo podkreślone są przez równie szybki montaż.

Z językowymi paradami świetnie radzi sobie Jessica Chastain. Doskonale odnajduje się w wypowiadaniu szybkich komentarzy Molly, wyrzucając je z siebie jak z karabinu, wprowadzając nas w szczegóły czy to jazdy na nartach czy też zawiłości gier karcianych. Jej bohaterka to bardzo bystra i inteligentna dziewczyna z ambicjami, która dzięki swojemu intelektowi i determinacji wchodzi z przytupem w typowo męski świat. Tak jak w obrazie "Sama przeciw wszystkim", trochę przypominającym mi Grę o wszystko (równie "mocna" postać i dużo branżowego żargonu), Chastain prowadzi cały film i "sprzedaje" nam dobrze napisany scenariusz. Doskonałym, ekranowym kompanem dla niej jest Idris Elba, a wspólne sceny tej pary to retoryczne pojedynki, które przykuwają uwagę. Aktorstwo to, poza scenariuszem oczywiście, najmocniejsza strona Gry o wszystko. Dlatego nie można zapomnieć o Kevin'ie Costnerze w roli despotycznego ojca-trenera Molly, który dopiero w ostatniej scenie z córką obnaża prawdę na swój temat (swoją drogą, jedna z lepszych scen w filmie).

  
Co zatem można powiedzieć o filmie Aaron'a Sorkin'a? To, że jest to bardzo solidna produkcja, ale w żaden sposób nie szokująca czy zaskakująca. Nie ma tu nowatorskich ujęć ani powalającej muzyki. Obraz skupia się na słowie i to pod nie jest wyreżyserowany. Gry o wszystko nie ogląda się z wypiekami na twarzy, ale też nikt się nie nudzi. Jednym słowem reżyser-scenarzysta nie zaryzykował, ale zagrał dobrze znanymi sobie kartami, co w ogólnej ocenie wypadło poprawnie i prawidłowo, ale bez fajerwerków. Czy jednak historia Molly potrzebuję czegoś więcej? To już pozostawiam Wam do oceny.



Tytuł: Gra o wszystko (Molly's Game)

Reżyseria: Aaron Sorkin
Scenariusz: Aaron Sorkin (na podstawie książki napisanej przez Molly Bloom)

Zdjęcia: Charlotte Bruus Christensen

Muzyka: Daniel Pemberton
Obsada: Jessica Chastain, Idris Elba, Kevin Costner, Michael Cera
Premiera: 5.01.2018 (Polska)




Źródło zdjęć: imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 O FILMACH, BO LUBIĘ... , Blogger