Ciche miejsce (2018): Ciiiii....
18:25
0
a quiet place
,
bryan woods
,
cade woodward
,
charlotte bruus christensen
,
ciche miejsce
,
emily blunt
,
film
,
john krasinski
,
marco beltrami
,
millicent simmonds
,
noah jupe
,
recenzja
,
scott beck
Evelyn (Emily Blunt) i Lee (John Krasinski) oraz ich trójka dzieci żyją w kompletnej ciszy. Cała ich egzystencja skupiona jest na funkcjonowaniu bez jakichkolwiek dźwięków. Nie mogą zatem normalnie rozmawiać, a wykonując jakikolwiek ruch muszą się bardzo pilnować. Każdy, nawet najmniejszy szelest to dla nich olbrzymie niebezpieczeństwo, bo tajemnicze, reagujące na dźwięk istoty w każdej chwili mogą ich dopaść.
Krasinskiemu, który nota bene ponoć nie lubi filmów grozy, udało się coś, czego dawno już w kinie nie widziałam. Ze standardowej historii o postapokaliptycznym świecie zrobił film, który wbrew pozorom nie powiela schematów. To nie jest produkcja pt. "zabili go i uciekł", nie ma tu hektolitrów krwi a bohaterowie nie są grupą nastolatków podczas wypadu do domku w leśnej głuszy. Ciche miejsce to też nie tylko historia o przetrwaniu w trudnych warunkach, ale również o relacjach rodzinnych i o tym co są w stanie zrobić rodzice aby chronić swoje dzieci, a dzieci aby pomóc rodzicom.
Gęsta atmosfera, która towarzyszy widzowi w każdej sekundzie filmu to na pewno wynik świetnie poprowadzonej kamery i kompozycji każdego kadru. Ujęcia są doskonale wyważone, kiedy musimy zauważyć jakichś szczegół, kamera nas na niego naprowadza. Niektórzy mogą uznać to za zarzut, bo w końcu nie mamy się czego domyślać, ale i na to Krasinski ma sposób. Informacji o tym co się działo z rodziną wcześniej lub czym zajmowali się rodzice nie otrzymujemy. Nie wiemy też nic o dźwiękoczułych potworach, dostajemy tylko kilka faktów na ich temat, a resztę musimy (możemy) sobie dopowiedzieć. To bardzo fajny zabieg, bo wzmaga w widzu zainteresowanie i powoduje wzrost skupenia podczas każdej sceny.
Ciche miejsce jest sporym aktorskim wyzwaniem. W końcu przez większość filmu bohaterowie nie porozumiewają się ze sobą za pomocą słów, jednak zarówno Emily Blunt jak i John Krasinki świetnie umieli przekazać targające ich postaciami emocje co odczuwało się siędząc w kinie. Równie dobrze zaprezentowali się młodzi aktorzy, a w szczególności Millicent Simmonds, która w rzeczywistości jest głuchoniema. Grana przez nią Regan również nie słyszy, więc musi dwa razy bardziej uważać, ponieważ nie jest w stanie zareagować na zbliżające się zagrożenie. Młoda aktorka świetnie odnalazła się w roli trochę buntowniczej nastolatki, zmagającej się nie tylko z głuchotą,ale również z poczuciem winy, które rzutuje na jej relacjach z rodziną (wiem, brzmi trochę enigmatycznie, ale nie chce zdradzić zbyt wielu szczegółów 😉).
Powiem szczerze, że podczas senasu byłam tak zaangażowana w fabułę filmu, ze nie zauważyłam niemal żadnych błędów lub minusów obrazu. Może i były jakieś niedociągnięcia lub uproszczenia, ale tak nieznaczne, że zupełnie nie wpłynęło to na moją ocene filmu. A jaka to ocena? Póki co Ciche miejsce to nie tylko najlepszy "straszak" jaki miałam przyjemność oglądać od dłuższego czasu, ale również jeden z lepszych filmów tego roku! Tak jak wspominałam wczesniej, temat "alienów" może nie jest jakiś odkrywczy, ale sposób prowadzenia narracji, dojrzałość realizacyjna, a przede wszystkim odczucia, które ta produkcja wywołuje, powodują, że w swoim gatunku film jest czymś zupełnie świeżym. Jeśli zatem lubicie się bać i podskakiwać w fotelu to koniecznie musicie zobaczyć Ciche miejsce.
Tytuł: Ciche miejsce (A Quiet Place)
Reżyseria: John Krasinski
Scenariusz: John Krasinski, Scott Beck, Bryan Woods
Zdjęcia: Charlotte Bruus Christensen
Muzyka: Marco Beltrami
Obsada: Emily Blunt, John Krasinski, Noah Jupe, Millicent Simmonds, Cade Woodward
Premiera: 13.04.2018 (Polska)
Źródło zdjęć: imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz